Miał "drobny zabieg" kardiologiczny. Dzisiaj miał wyjść ze szpitala. Zmarł na skutek komplikacji pooperacyjnych w wieku 65 lat.

No cóż, nawet majątek w wysokości 9 miliardów (popr. 15 miliardów) nie gwarantuje życia i zdrowia.

Może lepiej leczyć się ziółkami niż wykonywać "drobne zabiegi" w renomowanych klinikach?

 

 

Appendix. Nowe info o leczeniu Kulczyka. Trochę dużo tych różnonorodnych wersji.

Appendix 2. Kilka pytań Janeckiego do polskiego wywiadu i kontrwywiadu w związku ze śmiercią Jana Kulczyka

Appendix 3. Ostatnia wersja z 31 lipca

 

Doniesienia "Faktu" z 24 sierpnia

Kulczyk zmarł przez błąd lekarzy?!

Czy Jan Kulczyk mógł umrzeć przez błąd lekarzy?

Sensacyjne doniesienia austriackiej gazety! Dziennikarze „Heute” twierdzą, że w czasie operacji, jaką Jan Kulczyk (†65 l.) przeszedł w wiedeńskiej klinice, lekarze uszkodzili mu tętnicę udową. To właśnie po tym zabiegu najbogatszy Polak zmarł.

Żeby odpowiedzieć na pytanie, dlaczego miliarder trafił na zabieg do wiedeńskiej klinikipublicznej Allgemeines Krankenhaus der Stadt Wien (AKH), musimy się cofnąć o rok. W 2014 r. biznesmen poleciał do Nowego Jorku, żeby poddać się eksperymentalnej metodzie leczenia raka prostaty, u najbogatszego Polaka lekarze zdiagnozowali bowiem nowotwór. Wybrał USA, bo w Austrii zakazano leczenia, któremu poddał się Kulczyk. 

Nad zdrowiem milionera przez cały ten czas czuwał jeden lekarz. To prof. Shahrokh Shariat – szef kliniki urologii przy wiedeńskiej AKH. W Nowym Jorku poddał swojego pacjenta operacji z użyciem nanonoża, szerzej znanego jako NanoKnife. To mało inwazyjna metoda niszczenia komórek nowotworowych z wykorzystaniem silnego ładunku prądu, nawet do 3 tys. woltów. Zabieg zakończył się sukcesem. W rok po operacji Kulczyk wrócił do zaufanego medyka.Zdecydował się poddać limfadenektomii.

– Chciał mieć pewność, że wszystkie komórki rakowe zostały usunięte – mówi Faktowi osoba z otoczenia miliardera. Operacja polega na usunięciu ok. 20 węzłów chłonnych z okolic biodra i uda, dzięki której można dokładnie zlokalizować ewentualnie nowo powstałe ogniska choroby. Podczas tego zabiegu – podobno prostego – doszło jednak do komplikacji. Jak udało nam się ustalić, operacja miała trwać półtorej godziny, ale przeciągnęła się niemal do sześciu. „Heute” pisze, że w tym czasie doszło do uszkodzenia jednej z tętnic udowych Kulczyka, a do akcji zaangażowano chirurga naczyniowego. 

Po wszystkich tych przejściach biznesmen musiał spędzić aż sześć dni na sali pooperacyjnej. Zmarł 29 lipca – jak poinformował Kulczyk Holding – „w wyniku powikłań pooperacyjnych”. Powodem miał być zator płucny, do którego doszło już po operacji. Jak sprawę tę komentuje lekarz miliardera? – Przyczyna jego śmierci nie ma nic wspólnego z operacją. Poszło dobrze i skutecznie, pacjent był zadowolony – tak tłumaczył się prof. Shariat na łamach „Heute”. –To smutne, że próbuje się fałszywymi pogłoskami zdyskredytować mój zespół, bez szacunku dla cierpień rodziny! – komentował. 

Chcieliśmy z prof. Shariatem porozmawiać, lekarz unikał jednak kontaktu z Faktem.

 

 

Wywiad z Kulczykiem sprzed roku w "Forbesie"

Fragmenty wywiadu z synem Kulczyka - Sebastianem