16 września odbyła się w Warszawie rozprawa odwoławcza od orzeczenia Okręgowego Sądu Lekarskiego Dolnośląskiej Izby Lekarskiej.

Odwołanie dr Martynowskiej odrzucone

Historia zatoczyła koło. Lekarze walczący o przywrócenie samorządu lekarskiego, zlikwidowanego przez komunistów w roku 1950, zapewne nie przypuszczali jak będą działały izby lekarskie 30 lat po ich reaktywacji. Przypomnijmy, że komuna nie chciała samorządu lekarzy, gdyż wykazywali oni wobec totalitarnej władzy niezależność. Ustawę o izbach lekarskich uchwalono 17 maja 1989 roku. Dzisiaj, mając pełnię kompetencji do decydowania o sprawach środowiska, izby dobrowolnie stały się swoistą agendą WHO i innych organizacji międzynarodowych. Jednym z przejawów tego uzależnienia jest wytaczanie procesów dyscyplinarnych lekarzom, którzy mają krytyczny stosunek do proponowanych przez te organizacje przepisów pandemicznych.

Są oni oskarżani o naruszanie godności zawodu, podważanie zaufania do niego oraz propagowanie postaw antyzdrowotnych. Pisałam ostatnio o karygodnym postępowaniu wobec 114 lekarzy, którzy podpisali apele do władz:  „List otwarty polskich lekarzy, naukowców i pracowników służby zdrowia do polskich władz oraz mediów” z dnia 5 października 2020 r., „Apel naukowców i lekarzy w sprawie szczepień na koronawirusa SARS-CoV-2. List Otwarty do Prezydenta i Rządu RP” z dnia 30 listopada 2020 r. oraz „„Drugi apel naukowców i lekarzy w sprawie szczepień na koronawirusa SARS-CoV-2 i powrotu do normalności. List otwarty do Prezydenta i rządu RP” z dnia 14 grudnia 2022 r. Zdaniem rzecznika odpowiedzialności zawodowej Naczelnej Izby Lekarskiej lekarze nie mają prawa publicznie artykułować wątpliwości związanych z polityką pandemiczną, mimo że przywołują literaturę naukową, dane medyczne i opierają się na ugruntowanej wiedzy lekarskiej.

Wielokrotne karanie za występowanie w obronie praw pacjentów

Niektórzy lekarze są nawet wielokrotnie ciągani przed sądy lekarskie. Należy do nich dr Anna Prześlica-Martynowska z Lądka-Zdroju. Nie tylko jest ona na „czarnej liście” 114 lekarzy podpisujących publiczne apele, ale wytoczono jej dwa dodatkowe postępowania.

16 września odbyła się w Warszawie rozprawa odwoławcza od orzeczenia Okręgowego Sądu Lekarskiego Dolnośląskiej Izby Lekarskiej. Lekarka była wcześniej dwukrotnie  zawieszona na pół roku w prawach wykonywania zawodu za „propagowanie zachowań antyzdrowotnych” poprzez kwestionowanie „zasadności noszenia masek, istnienia choroby bezobjawowej, wiarygodności i skuteczności testów na COVID-19 oraz perspektyw opracowania szczepionki”. Sąd lekarski stwierdził, że postawa lekarki „jest w opozycji do aktualnej wiedzy medycznej” i  należy ją odizolować od pacjentów, gdyż stanowi „zagrożenie dla ich bezpieczeństwa”.  25  lutego 2022 r. Sąd wydał orzeczenie, w którym uznał dr Martynowską za winną i orzekł karę w postaci roku zawieszenia prawa wykonywania zawodu, przy czym na poczet kary zaliczył już „odbyte” zawieszenie. Jak się właśnie dowiedziałam odwołanie od tego orzeczenia zostało odrzucone.

To prawdziwy skandal. W orzeczeniu o skazaniu lekarki z dnia 25 lutego 2022 r. posiłkowano się przede wszystkim opinią biegłego dr. n. med. Pawła Grzesiowskiego Wyrażona w niej konkluzja, iż obwiniona prezentuje publicznie poglądy niezgodne z bieżącą wiedzą medyczną, a poprzez negowanie działań profilaktycznych w postaci ograniczenia mobilności i stosowania masek ochronnych wprowadza opinię publiczną w błąd, co może prowadzić do zagrożenia zdrowia i życia ludzi, jest arbitralna.  Na poparcie swoich tez biegły nie przywołał żadnej literatury naukowej, posługiwał się wyłącznie rekomendacjami instytucji (WHO, ECDC, PAN, AOTMIT, Rada Medyczna).

W wydanej przez Fundację Ordo Medicus w tym roku „Białej Księdze pandemii koronawirusa” na stronach od 161-208 przedstawiono  analizę skuteczności masek ochronnych. Wynika z niej, na podstawie  kontrolowanych badań randomizowanych, iż maski są nieskuteczne lub ich skuteczność jest zbyt mała, aby mogła być wykazana przez naukę. Nie brakuje badań wskazujących na istotne klinicznie niepożądane skutki medyczne noszenia masek. Autorzy skonkludowali, iż: „Masowe stosowanie masek generuje istotne straty zdrowotne przy braku lub niewielkiej skuteczności, nie jest efektywne kosztowo, rodzi szereg wątpliwości etycznych i prawnych, stanowi istotne zagrożenie  ekologiczne, jest nieuzasadnione wobec skali zagrożenia epidemiologicznego związanego z koronawirusem”. Przywołane piśmiennictwo (strony 193-208) to około 300 pozycji naukowych.

Podobnie dowiedziono fałszywości innych strategii „pandemicznych”: masowego testowania  testami PCR, lockdownów, kwarantann, zamykania drzwi szpitali przed pacjentami i innych interwencji niefarmaceutycznych.

„Biała księga” liczy 450 stron i zawiera wiele tysięcy pozycji bibliograficznych. Jest opracowana wyłącznie na podstawie publikacji  naukowych. W świetle przedstawionych w niej wniosków nie ma żadnych podstaw do przypisywania dr Martynowskiej rzekomego czynu propagowania postaw antyzdrowotnych. Wprost przeciwnie, wykazała się ona mądrością, przenikliwym przewidywaniem skutków  strategii przyjętych przez Ministerstwo Zdrowia oraz odwagą w przeciwstawianiu się przepisom, które – trafnie – oceniała jako błędne.

Adwokat lekarki, mecenas St. Zapotoczny wskazał na bezsporny fakt, iż biegły dr Paweł Grzesiowski zlekceważył w swojej opinii błędne przepisy pandemiczne, na podstawie których „odmówiono  milionom ludzi leczenia szpitalnego w sytuacji chorób zagrażających życiu i zdrowiu oraz kilkudziesięciu milionom uniemożliwiono dostęp do lekarzy pierwszego kontaktu, co zaskutkowało rozwojem chorób, które na lata będą obciążać system ochrony zdrowia”.

Dr Martynowska ma jeszcze jedną sprawę. Za sygnalizowanie naruszeń praw pacjentów poprzez uniemożliwianie rodzinom kontaktu z umierającymi chorymi. To istne kuriozum, o którym już pisałam. Nota bene Rzecznik Praw Pacjentów ma taką samą opinię jak oskarżana lekarka.

Nowy RPO prof. Marcin Wiącek żąda wyjaśnień

W wypowiedzi z 17 stycznia RPO napisał: „W obecnej fali pandemii w Polsce jest kilka razy więcej zgonów niż w krajach zachodnich. Np. dane z 4 stycznia co do tygodniowej liczby zgonów wskazują, że w Bułgarii było ich ponad 12 na milion mieszkańców, a w Polsce – 11,8 na milion. W Niemczech wskaźnik ten wyniósł 3,2, a w Wlk. Brytanii, która teraz bije rekordy pod względem dziennej liczby zakażeń, mniej niż 2. Problem większej umieralności na COVID-19 w porównaniu z innymi państwami jest złożony oraz zakorzeniony w słabości i niewydolności systemu opieki zdrowotnej. Pandemia uwypukliła bowiem jego wieloletnie wady (…)

Ważny jest również problem śmiertelności pacjentów z COVID-19, leczonych na oddziałach intensywnej terapii. Według niepotwierdzonych informacji np. w szpitalu w Raciborzu dla chorych na koronawirusa spośród setek chorych, którzy byli tam podłączeni do respiratora, tylko kilku opuściło placówkę; reszta zmarła. Według mediów takich placówek, w których śmiertelność osób na intensywnej terapii sięga niemal 100 proc., jest więcej (np. także w Łódzkiem, w Małopolsce, na Podlasiu) (…)

Kolejną bolączką, która wyłoniła się z analizy ekspertów, jest niejasność wytycznych postępowania i brak nadzoru nad ich stosowaniem w diagnostyce i leczeniu COVID-19. Na stronie Ministerstwa Zdrowia widnieją liczne dokumenty wypracowane przez konsultantów krajowych oraz medyczne towarzystwa naukowe. Wytyczne są również ogłaszane przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji i inne gremia naukowe. Jednocześnie wraz z dużą liczbą dokumentów brak jest jasności co do aktualnie obowiązujących wytycznych. Ponadto nie ma również mechanizmów monitorowania i nadzoru nad ich stosowaniem przez poszczególne szpitale”.

Najwyższy czas wyciągnąć wnioski, zamiast karać zaangażowanych i kompetentnych lekarzy. Art. 4 Kodeksu Etyki Lekarskiej stanowi: „Dla wypełnienia swoich zadań lekarz powinien zachować swobodę działań zawodowych, zgodnie ze swoim sumieniem i współczesną wiedzą medyczną”.