Dlaczego krakowski sąd lekarski utajnił rozprawę dr. Zbigniewa Martyki? Być może po to, by prezes Naczelnej Izby Lekarskiej mógł szerzyć szczególnego rodzaju „prawdę o winie lekarza”.


Skazać „tajnie” profesjonalistę

Jak już powszechnie wiadomo, w dniu 19 grudnia 2022 r. Okręgowy Sąd Lekarski w Krakowie zawiesił na rok dr. Zbigniewowi Martyce, kierownikowi oddziału obserwacyjno-zakaźnego w szpitalu w Dąbrowie Tarnowskiej, prawo wykonywania zawodu. Dr Martyka posiada nie tylko stopień doktora nauk medycznych, dwie specjalizacje (chorób wewnętrznych i chorób zakaźnych), ale także cieszy się powszechnym szacunkiem w środowisku medycznym i zaufaniem pacjentów. Od ponad 30 lat pracuje na wydziale chorób zakaźnych, a od 2000 roku jest jego szefem.

Okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej (OROZ) w Krakowie w osobie lekarki dentystki  Anny Kot prowadził wobec doktora Martyki postępowanie wyjaśniające, które zakończyło się w dniu 9.03.2022 r. W jego efekcie sformułowano wniosek o ukaranie, zarzucając dr Martyce naruszenie kodeksu etyki lekarskiej, a to art. 1 ust. 3 (podważanie zaufania do zawodu) oraz art. 71 (propagowanie postaw antyzdrowotnych), co ma stanowić obrazę art. 8 ustawy o izbach lekarskich (obowiązek przestrzegania zasad etyki lekarskiej, przepisów związanych z wykonywaniem zawodu lekarza i stosowania się do uchwał organów izb lekarskich). Z uzasadnienia wniosku wynika, że dr Martyka miał dopuścić się tych czynów poprzez upublicznienie krytycznych wypowiedzi na temat metod zwalczania pandemii Covid-19.

Lekarz odpowiedział merytorycznie na zarzuty, wskazując m.in. na podstawy naukowe swoich tez. Pomimo to sąd lekarski wydał orzeczenie o zawieszeniu go na rok w prawach wykonywania zawodu. Uzasadnienie orzeczenia nie jest znane, gdyż rozprawa została utajniona.

Sąd procedował w składzie: prof. zw. dr hab. n. med. Waldemar Hładki (chirurg), lek. Anna Szeliga (internistka), lek. Bohdan Szpak (chirurg). Proces miał kontrowersyjny przebieg. Na salę, a nawet do budynku Izby nie wpuszczono żadnego z przedstawicieli publiczności, w tym posłów Grzegorza Brauna i Konrada Berkowicza. Ten pierwszy został nawet lekko ranny z powodu działań ochrony obiektu, która zablokowała drzwi przy całkowitej bierności policji i uderzyła nimi posła.

Zgodnie z przepisami kodeksu postępowania karnego Art.  361. §  1: „W razie wyłączenia jawności mogą być obecne na rozprawie, oprócz osób biorących udział w postępowaniu, po dwie osoby wskazane przez oskarżyciela publicznego, oskarżyciela posiłkowego, oskarżyciela prywatnego i oskarżonego”.

A zatem nie istniały podstawy do całkowitego wyłączenia obecności na rozprawie osób innych niż strony postępowania. Mogły być obecne co najmniej 2 osoby wskazane przez dr Martykę.  Tymczasem obwinionemu lekarzowi i jego pełnomocnikom zagrożono nawet odpowiedzialnością karną  na podstawie art. 241 par. 2 kk za rozpowszechnianie publicznie wiadomości z rozprawy. Czyn ten jest zagrożony karą  grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Warto przypomnieć, że już w 2003 roku Komitet Ministrów Rady Europy zaznaczył w rekomendacji Nr 13., że ,,społeczeństwo musi mieć możliwość otrzymywania informacji dotyczących działań organów sądowych oraz służb policyjnych, za pośrednictwem mediów. Dlatego dziennikarze muszą mieć możliwość swobodnego publikowania i komentowania funkcjonowania systemu sądownictwa karnego”. Oczekuję na odpowiedź krakowskiego sądu lekarskiego z jakich to powodów proces dotyczący oceny poglądów lekarza na temat przepisów pandemicznych ma być niejawny dla opinii publicznej.

„Prawda”, jak w moskiewskim dzienniku 

Pomijając kwestię wątpliwego utajnienia rozprawy, zwraca uwagę, iż proces stał się jednak w specyficzny sposób „jawny” dla telewizji TVN, co zaakceptował prezes Naczelnej Izby Lekarskiej (NIL) -lekarz Łukasz Jankowski. „Fakty” w materiale z dnia 20 grudnia nie poinformowały, że wyrok sądu jest nieprawomocny, nie podlega wykonaniu i jest zaskarżalny. Mimo domniemania niewinności przysługującego każdemu do czasu wydania prawomocnego orzeczenia, naruszono dobre imię dr. Martyki twierdząc, że otrzymał „karę za bzdury”, a w programie wystąpiła  psychiatra Maja Herman, prezes Polskiego Towarzystwa Mediów Medycznych, domagając się bezzwłocznego odsunięcia lekarza od stanowisk kierowniczych. W formie afirmującej nieprawomocny wyrok wypowiedział się 30-kilkuletni prezes NIL, stwierdzając m.in.: „Lekarz, który poprzez szerzenie danych poglądów może zaszkodzić pacjentowi, jest lekarzem, który naraża się na odpowiedzialność zawodową”.

Dziwny to sposób reprezentowania lekarzy przez NIL, w którym uznanych specjalistów, posługujących się dowodami medycznymi, piętnuje się publicznie z powodu jakowyś domniemań, i to pomimo tego, że postępowanie jest niezakończone i nie można go objąć publiczną kontrolą, bo jest tajne.

Wymieniona przeze mnie powyżej rekomendacja Rady Europy (2003)13 stanowi też jasno: „Przestrzeganie zasady domniemania niewinności stanowi integralną część prawa do sprawiedliwego procesu. Dlatego opinie i informacje dotyczące toczących się postępowań karnych powinny być przekazywane lub rozpowszechniane przez media tylko wówczas, gdy nie podważa to domniemania niewinności podejrzanych lub oskarżonych”.

89 kasacji wniesionych przez Rzecznika Praw Obywatelskich.

Wśród zarzutów stawianych dr Martyce jest i ten, że  „kwestionował zasadność noszenia masek ochronnych w zapobieganiu Covid-19” (wypowiedzi publiczne w dniach 8.09.2020 r. oraz 28.02, 27.03, 29.03 16.05 i 5.12.2021 r. )

Zarzut dotyczący opinii wygłoszonej w dniu 8.09.2020 r. jest pozbawiony podstaw prawnych. Rzecznik Praw Obywatelskich wniósł do Sądu Najwyższego 89 kasacji od prawomocnych orzeczeń sądowych skazujących za łamanie ograniczeń pandemicznych, w tym 36 od wyroków skazujących za naruszenie obowiązku zasłaniania ust i nosa. W kasacjach RPO wskazywał, że rozporządzenia Rady Ministrów (RM) jako akty niższej rangi nie mogły nakładać na obywateli obostrzeń pandemicznych, które ograniczały korzystanie z konstytucyjnych praw i wolności. Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 19.04.2020 r. nakładające na osoby inne niż osoby chore i podejrzane o zachorowanie, obowiązek zakrywania ust i nosa w przestrzeni publicznej, zostały wydane z przekroczeniem granic upoważnienia ustawowego, co stanowi naruszenie art. 92 ust 1 Konstytucji RP. Nadto nastąpiło to z naruszeniem konstytucyjnego warunku, że ograniczenie wolności osobistej może nastąpić tylko na zasadach i w trybie określonym w ustawie. Sąd Najwyższy uwzględniając zaprezentowaną wyżej argumentację uchylał zaskarżone wyroki i uniewinniał obwinionych od popełnienia wykroczeń.

Dopiero w dniu 28 października 2020 r. znowelizowano  ustawę z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi poprzez dodanie art. 46b pkt (Dz. U. z 2020 r. Poz. 2112), co umożliwiło ściganie czynów niezakrywania ust i nosa w przestrzeni publicznej.

Abstrahując od faktu, że nie można karać bez podstawy prawnej, czyli za czyny, które nie były  zagrożone karą w czasie ich popełnienia, to kluczowe w niniejszej sprawie jest to, czy w ogóle istnieją argumenty medyczne  przemawiające za racjonalnością noszenia masek.

Biegli sądów lekarskich mają różne poglądy w sprawie noszenia maseczek

W aktualnie dostępnej literaturze naukowej (kontrolowane badania randomizowane) nie ma dowodów na to, że maski są skuteczne w zapobieganiu Covid-19. Nie brakuje za to badań wskazujących na istotne klinicznie niepożądane skutki medyczne noszenia masek. Autorzy „Białej Księgi pandemii koronawirusa”, wydanej przez Fundację Ordo Medicus, na podstawie piśmiennictwa liczącego około 300 pozycji  skonkludowali, iż: „Masowe stosowanie masek generuje istotne straty zdrowotne przy braku lub niewielkiej skuteczności, nie jest efektywne kosztowo, rodzi szereg wątpliwości etycznych i prawnych, stanowi istotne zagrożenie  ekologiczne, jest nieuzasadnione wobec skali zagrożenia epidemiologicznego związanego z koronawirusem”.

Co ciekawe, także biegli Rzymski i Fal, powołani przez Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej, w opinii z dnia 10.08.2021 r. sporządzonej do sprawy NRO-30/20,  na stronie 7.  stwierdzają, iż: „dowody na skuteczność niemedycznych masek są ograniczone i charakteryzują się niskim stopniem pewności”. Jedynym „entuzjastą” noszenia masek wydaje się być biegły Grzesiowski, który w opinii z dnia 20.12.2021 r. do sprawy sygn. Wu 9/21 w Dolnośląskiej Izbie Lekarskiej twierdził (nie podając źródeł naukowych), że: „najskuteczniejszą metodą zapobiegania transmisji wirusa  (…) są maski ochronne, (…), dystans społeczny”.

Wobec tak zróżnicowanych stanowisk trudno uznać, iż kwestionowanie zasadności noszenia masek to przewinienie zawodowe lekarza i to ciężkie. Powinni to wiedzieć - na podstawie nie tylko badań, ale także własnego doświadczenia zawodowego - także dwaj chirurdzy orzekający w Krakowie w sprawie dr. Martyki. Trudno zakładać, że profesjonaliści (w tym profesor medycyny), wykonujący zabiegi w specjalnych maskach chirurgicznych, mogą wierzyć w istotną efektywność masek bawełnianych noszonych przez ludzi przez wiele godzin, a nawet dni.

Wiedza medyczna jest złożona, dynamiczna i nieustannie zmienna

Jak się wydaje, sądy lekarskie orzekają ostatnio wbrew temu podstawowemu aksjomatowi. Badacze zajmujący się rozważaniami nad klauzulą „aktualnej wiedzy medycznej”, stwierdzają dobitnie: „ (...) metodologiczny wymóg weryfikowalności i falsyfikowalności twierdzeń naukowych w medycynie zyskuje wymiar indywidualny – powinien być dostępny i wykorzystywany jako narzędzie przez każdego praktyka, który składając przyrzeczenie lekarskie, zostaje zaproszony nie tylko do biernego, ale i czynnego uczestnictwa w epistemicznej wspólnocie nauki medycyny. Płynie z tego bardzo istotny wniosek – na wiedzę medyczną składają się nie tylko wyniki badań eksperymentalnych i sądy o stanie wiedzy pochodzące od określonego grona autorytetów naukowych czy z uznanych źródeł instytucjonalnych, ale także własna wiedza lekarza wynikająca przede wszystkim z praktyki zawodowej, a także z posiadanych umiejętności” (Tomasz Widłak, 2017).

Czekam zatem na ujawnienie materiałów procesowych w sprawie dr. Martyki i innych lekarzy, obwinianych o propagowanie zachowań antyzdrowotnych w związku z krytycznymi wypowiedziami dotyczącymi metod postępowania  władz podczas pandemii Covid-19.

Mam nadzieję, że prof. Hładki, nie tylko chirurg, ale także poeta, laureat wielu nagród literackich, publikowany nie tylko w Polsce, ale i zagranicą, organizator konkursów poetyckich, „odzyska wenę” i sporządzi uzasadnienie wyroku w sposób wnikliwy, pozwalający zrozumieć, dlaczego nie uwzględniono w orzeczeniu, że „wiedza podlega ciągłej weryfikacji”, a instytucjonalne źródła wiedzy mogą się „mylić”.