17 marca 2023 r. 19 lekarzy i naukowców stanie przed sądem lekarskim w Poznaniu. Jak obronić lekarzy niezłomnych?

13 stycznia br. w Sejmie powstał Zespół ds. funkcjonowania izb lekarskich w Polsce. Jego celem jest m.in. monitorowanie i analizowanie przykładów przekraczania uprawnień przez przedstawicieli izb lekarskich w zakresie pozbawiania prawa do wykonywania zawodu lekarza osób należących do izb lekarskich oraz przygotowanie ewentualnych rekomendacji do zmian w prawie w zakresie funkcjonowania samorządu lekarskiego. Przewodniczącą Zespołu jest poseł Anna Siarkowska.

Dotychczas odbyły się 2 posiedzenia zespołu.  Pierwsze z nich - w dniu 27 stycznia – polegało na  wysłuchaniu pokrzywdzonego lekarza dra Zbigniewa Martyki, kierownika oddziału obserwacyjno-zakaźnego w Dąbrowie Tarnowskiej (skazanego przez Okręgowy Sąd Lekarski w Krakowie za krytykę przepisów pandemicznych na roczny zakaz wykonywania zawodu) i pozostałych zaproszonych uczestników (wiceminister Marcin Warchoł wraz ze specjalistami z Ministerstwa Sprawiedliwości, przedstawicielka Rzecznika Praw Obywatelskich /RPO/, red. Jan Pospieszalski). Posiedzenie  zakończyło się konkluzją, że postępowania dyscyplinarne w izbach lekarskich względem lekarzy zgłaszających błędy w rządowej strategii walki z pandemią wzbudzają wielkie wątpliwości i będą wymagały reakcji władz. Podczas drugiego zebrania w dniu 10 lutego z udziałem lekarzy Pawła Basiukiewicza i Piotra Rossudowskiego oraz przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości, RPO i Instytutu Ordo Iuris, podsumowano, że w postępowaniach dyscyplinarnych prowadzonych przez izby lekarskie wobec  lekarzy krytykujących przepisy ma miejsce częste łamanie zasad  procesowych, w tym o charakterze gwarancyjnym oraz orzekanie kar nie tylko wątpliwych, ale także rażąco nieproporcjonalnych do rangi zarzucanych czynów. Padły też deklaracje o ewentualnym przyłączeniu się prokuratury (jako rzecznika praworządności) do wspomnianych postępowań czy ewentualnym wniesieniu skarg konstytucyjnych. Podnoszono też kwestie zmiany prawa w sposób, który by eliminował obowiązkową przynależność do izb lekarskich.

Mam jednak wątpliwość, czy parlamentarzyści-członkowie Zespołu zdają sobie sprawę z koniecznej pilności i radykalności działań. Z tego, co jest mi wiadomo, izby lekarskie praktycznie rzecz biorąc podlegają niezwykle ograniczonej kontroli sądowej. Kasacje od prawomocnych orzeczeń mogą być wniesione zgodnie z art.  96.  Ustawy o izbach lekarskich przede wszystkim  z powodu uchybień wymienionych w art. 439 § 1 Kodeksu postępowania karnego (bezwzględne przyczyny odwoławcze) lub innego rażącego naruszenia prawa. Kasacja może być wniesiona również z powodu niewspółmierności kary.

Postępowania kasacyjne są zwykle długotrwałe, podstawy kasacji (rażące naruszenie prawa, niewspółmierność kary) są mocno ocenne, a na dodatek kasację mogą wnieść tylko strony (za pośrednictwem adwokata lub radcy prawnego) oraz  Minister Zdrowia i Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Nie mają uprawnień do wniesienia kasacji ani Prokurator Generalny, ani RPO ani Rzecznik Praw Pacjenta.

Zanim kasacja zostanie rozpatrzona należy domniemywać, że okres zawieszenia w prawie wykonywania zawodu, co jest często orzekaną karą, po prostu minie. Lekarze utracą dochody i ewentualne stanowiska kierownicze, pacjenci zostaną pozbawieni możliwości leczenia u lekarzy, do których mają zaufanie, a opinia publiczna nie będzie miała dostępu  do niezależnych informacji, często o wiele bardziej wiarygodnych niż „urzędowe”, oparte na zmiennych i wątpliwych rekomendacjach WHO. Już w marcu odbędą się pierwsze procesy „zbiorowe” względem 114 „niewygodnych” lekarzy, którzy apelowali  do władz, zwracając uwagę na błędne metody zwalczania COVID-19. Procesy odbędą się w Poznaniu (przeciwko 19 lekarzom), w Gdańsku (52 lekarzy) i we Wrocławiu (43 lekarzy).

Potrzebna jest moim zdaniem pilna nowelizacja Ustawy o izbach lekarskich. Postępowania dyscyplinarne z powodu wyrażania przez lekarzy uzasadnionych opinii (wspieranych wynikami badań naukowych i obserwacjami klinicznymi) na temat metod zapobiegania i zwalczania zakażeń i chorób winny być niedopuszczalne. W przeciwnym wypadku izby lekarskie będą nadal pacyfikować niezależnych, mądrych lekarzy przy pomocy dyscyplinarek prowadzonych wbrew przepisom prawa procesowego.

Nie tak dawno Sejm ukrócił prześladowanie naukowców za poglądy nowelizując Ustawę Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, co jest dużą zasługą Instytutu Ordo Iuris. Instytut  przygotował projekt nowelizacji, zakładający wzmocnienie ochrony wolności prezentowania poglądów i wyników badań naukowych.

Sejm znowelizował Art.  275.Prawa o szkolnictwie wyższym [Podstawy odpowiedzialności dyscyplinarnej] wprowadzając punkt 1a. o treści: Nie stanowi przewinienia dyscyplinarnego wyrażanie przekonań religijnych, światopoglądowych lub filozoficznych.

Gwarantowane konstytucyjnie wolności są należne każdemu. Oznacza to, że każdy – bez względu na wykonywany zawód – a zatem i lekarz, może wyrażać swoje poglądy, a także zdobywać i rozpowszechniać informacje.

Kolejna szykana sądów lekarskich wobec dr Anny Prześlicy-Martynowskiej

Na koniec szokujący przykład, do czego prowadzi zwalczanie debaty publicznej na temat metod ochrony zdrowia publicznego. Ceniona przez pacjentów lekarka  Martynowska z Lądka Zdroju, nota bene żona wielce zasłużonego działacza „Solidarności Walczącej” Warcisława Martynowskiego,  jest nieustannie szykanowana przez sądy lekarskie.

Przypomnijmy, że już w lipcu 2020 roku stała się ofiarą  Okręgowego Sądu Lekarskiego we Wrocławiu, który bez przeprowadzenia rozprawy tymczasowo zawiesił ją w prawach wykonywania zawodu na pół roku, po czym w styczniu 2001 r. przedłużył to zawieszenie na kolejne pól roku.  Lekarka „naraziła się” prominentom lekarskim, bo wskazywała na brak zasadności „zamykania” szpitali i przychodni, pozorność teleporad oraz niewykorzystywanie tradycyjnych, sprawdzonych metod leczenia wirusowych zakażeń układu oddechowego. Tymczasem dopiero po 8 miesiącach rozpoczęła się rozprawa, która ograniczyła się do przeprowadzenia dowodu z opinii biegłego dr Pawła Grzesiowskiego, pediatry, który przedstawiał się publicznie jako wakcynolog, nie mając w tym zakresie żadnych uprawnień. Adwokat dr Martynowskiej wskazał  na wątpliwości dotyczące bezstronności biegłego oraz błędy w określeniu tez dowodowych oraz wnosił o powołanie innego biegłego. Sąd lekarski jednakże nie uwzględnił wniosków adwokata i sprawę rozstrzygnął na podstawie arbitralnej opinii P. Grzesiowskiego, który twierdził, że najskuteczniejszą metodą zapobiegania transmisji koronawirusa są środki niefarmaceutyczne (maski, higiena rąk i dystans społeczny) oraz ograniczenie mobilności społeczeństwa, a także podnosił, że powszechne testowanie w celu wykrywania „choroby bezobjawowej” jest ważnym zachowaniem prozdrowotnym. Nie przywołał żadnej literatury naukowej, ani dokumentów  z rekomendacjami instytucji, które miałyby potwierdzać jego tezy. Na tej podstawie lekarkę skazano w lutym 2022 r.  na rok zawieszenia prawa wykonywania zawodu, przy czym na poczet kary zaliczono  już „odbyte” zawieszenie. Odwołanie od orzeczenia zostało odrzucone przez Naczelny Sąd Lekarski (NSL) we wrześniu 2022 r.  Uzasadnienie sporządzono w lutym br. Naczelny Sąd Lekarski  – wbrew powszechnym już ustaleniom naukowym  – z uporem twierdzi, że zastosowane podczas pandemii środki niefarmaceutyczne były właściwe i wystarczające, a testy „rozpoznające” koronawirusa – wiarygodne. Zdaniem NSL,  każdy lekarz, który kwestionował tą strategię, dopuszczał się zachowań antyzdrowotnych i naruszał godność zawodu. NSL nie odniósł się w ogóle do faktu ograniczenia dostępu chorych do lekarzy podczas pandemii, fałszywie pozytywnego rozpoznawania zakażeń koronawirusem na podstawie niedostosowanych testów oraz zastępowania koniecznego wczesnego leczenia choroby izolacją, w których to sprawach alarmowała dr Martynowska.

To naprawdę niegodne i kompromitujące, aby izby lekarskie twierdziły, że przepisy administracyjne doprowadzające do spadku naturalnej odporności u ludzi i uniemożliwiające bezzwłoczne rozpoznawanie i leczenie zapalenia płuc i/lub niewydolności oddechowej u chorych, co było najczęstszą bezpośrednią przyczyną zgonów na Covid-19, są aktualną wiedzą medyczną.

Pomijając jednak powyższe, szykany wobec lekarki miały dalszy ciąg.  W dniu 30 sierpnia 2020 roku podczas wystąpienia na rynku wrocławskim, dr Martynowska poskarżyła się opinii publicznej, że tymczasowo zawieszono ją w prawach lekarza, uniemożliwiając jej przedtem udział w posiedzeniu sądu i prawo do obrony, gdyż nie miała maseczki. Z tych względów nazwała sąd lekarski „sądem maseczkowym”. Poinformowała też, że sąd pozbawiając ją możliwości wykonywania zawodu, uniemożliwił jej opiekę nad dotychczasowymi pacjentami, a jeden z nich nawet zmarł w szpitalu bez obecności rodziny, czemu nie mogła - będąc zawieszoną - zapobiec. Lekarka zauważyła, że izby lekarskie nie podejmują żadnych działań, aby umożliwić umierającym ludziom pożegnanie z bliskimi. Takiego samego zdania był także Rzecznik Praw Pacjenta, który kierował w tej sprawie apele do szpitali. Lekarze z sądu lekarskiego poczuli się jednak dotknięci osobiście krytyką.  

Martynowskiej zarzucono brak okazywania szacunku innym lekarzom, a w efekcie  naruszenie zasad etyki zawodowej.  Na tej podstawie Sąd Lekarski w Opolu skazał ją w czerwcu 2022 r. na rok zawieszenia w prawach wykonywania zawodu (sic!), mimo że mówiła prawdę i to w interesie publicznym. Lekarka napisała odwołanie. Podczas rozprawy odwoławczej w Naczelnym Sądzie Lekarskim w dniu 23 lutego, odbywającej się  z udziałem pełnomocnika lekarki z Instytutu Ordo Iuris, wyrok zmieniono. Zamiast dotychczasowej kary zasądzono karę pieniężną w wysokości dwukrotności przeciętnego wynagrodzenia, co stanowi kwotę około 14 tysięcy złotych. Ordo Iuris wniesie w tej sprawie  kasację.

Niestety, sądy lekarskie rzeczywiście łamią prawo w swoich orzeczeniach. Odnosząc się do tej konkretnej sprawy, lekarka winna być uniewinniona. Liczne wyroki ETPCz wskazują, że wolno krytykować wymiar sprawiedliwości, byleby krytyka taka była uzasadniona, czyli miała oparcie w podstawie faktycznej i nie była znieważająca, przy czym może być nawet uszczypliwa. Jak widać, lekarze z sądów lekarskich, „mają inne zdanie”.