Pamiętajmy w Święta Bożego Narodzenia o więźniu systemu Bogdanie Goczyńskim. A także pamiętajmy o nim po Świętach.




Sąd Obywatelski miał wkrótce przeprowadzić swoją pierwszą rozprawę. Niestety ten harmonogram pracy uległ rozbiciu. Nie rozpoczniemy bez Bogdana Goczyńskiego, inicjatywodawcy i głównego organizatora Sądu.

 

Przypomnijmy, co się stało

W poniedziałek 17 grudnia został zatrzymany przez Policję na terenie Sądu dla Warszawy Śródmieścia Bogdan Goczyński. Dopiero po kilku dniach udało się ustalić przyczyny zatrzymania.

Pisałam o tym tutaj i tutaj.

Goczyński został prywatnie oskarżony przez byłą żonę o zniesławienie.

Art. 212 w kodeksie karnym jest wysoce kontrowersyjny – o jego usunięcie z prawa karnego lub zmianę w postaci usunięcia kary pozbawienia wolności za pomówienie od dawna występuje opinia publiczna, a ostatnio też Fundacja Helsińska (zob. kampania społeczna „Wykreśl 212 kk”) i RPO (skarga konstytucyjna z 22 listopada 2012 roku). Mimo to sądy stosują w tych sprawach nadal najpoważniejsze sankcje karne.

Ich ofiarą stał się także Bogdan Goczyński. 26 października br. Sąd w Tarnowskich Górach, który prowadzi postępowanie z prywatnego oskarżenia mediator sądowej K. Gaworek-Goczyńskiej przeciwko B. Goczyńskiemu, wydał Postanowienie o aresztowaniu go na 2 miesiące. Powodem ma być niestawianie się przez oskarżonego na rozprawy. Pomijając fakt, czy Goczyński otrzymywał wezwania na rozprawy, czy też nie, widocznym jest niestosowanie się przez Sąd do zasady ultima ratio, nakazującej w pierwszej kolejności przymusowo doprowadzić oskarżonego do Sądu, a dopiero, gdyby to okazało się niemożliwe, pozwalającej zastosować areszt.

W przypadku Bogdana Goczyńskiego nie ma mowy o jakichkolwiek trudnościach w przymusowym doprowadzeniu go. Goczyński stale przebywa w swoim domu pod znanym Policji i Sądowi adresem. Ewentualne oświadczenia Policji o tym, że jest inaczej, są nieprawdą. O tym, że Policja doskonale wie, co robi Goczyński, świadczy m.in. fakt zatrzymania go na terenie Sądu podczas licytacji należącego do niego mieszkania z wniosku egzekucyjnego jego eks-małżonki.

To już trzecie wątpliwe uwięzienie Bogdana Goczyńskiego. Wszystkie mają związek z postępowaniami inicjowanymi przez byłą żonę Goczyńskiego.
 

Goczyński ofiarą błędnego prawa i sądów eskalujących konflikty rodzinne

Bogdan Goczyński został blogerem i dziennikarzem obywatelskim, badającym przypadki błędnego funkcjonowania sądownictwa rodzinnego i karnego, zainspirowany własnymi  negatywnymi doświadczeniami. Jest on  m.in. autorem skargi konstytucyjnej, w której domagał się przywrócenia ławników do sądów, gdyż - w jego ocenie - polscy sędziowie zawodowi orzekają nierzadko mylnie lub nierzetelnie.

Goczyński jest inżynierem. Przez prawie 20 lat mieszkał w Australii, dorobił się i w latach 90-tych powrócił do Polski, wtedy też poznał swą żonę, a na świat przyszły 2 córeczki-bliźniaczki. Zakochany w rodzinie, starając się zapewnić jej jak najwyższy standard życia, ponownie wyjechał do pracy zagranicę. Podczas wyjazdu w 2005 r. dowiedział się, że żona prawdopodobnie związała się z azjatycką sektą i że dzieci wraz z  matką opuściły dom. Zrezygnował wówczas z pracy, wrócił do Polski i próbował wyjaśnić sytuację. Od tego czasu rozpoczęła się jego gehenna.

Żona, mediator sądowa, pracująca dla sądów rodzinnych, postanowiła wnieść o rozwód i alimenty. Doszło do rozwodu, a Sąd zasądził świadczenia na 7-letnie dzieci w absurdalnej wysokości 7 tys. złotych na miesiąc, mimo że B. Goczyński już wówczas nie pracował. Postanowienie wydała znana z innych nierzetelnych orzeczeń sędzia Dorota Kącka z Sądu Okręgowego w Warszawie. Bogdan Goczyński przedstawił dowody, iż sędzia fałszowała protokoły i wydała arbitralne postanowienie o alimentach bez weryfikacji sytuacji materialnej ojca, ani też nie przeprowadziła rozprawy w kwestii opieki nad dziećmi, utrudniała też składanie zażalenia, nie przesyłając go do sądu apelacyjnego, co zostało sprostowane dopiero po 8 miesiącach, po interwencji Ministerstwa Sprawiedliwości. Nic to jednak nie pomogło, błędnych postanowień zdaje się nie zmieniono.

Także, mimo prawomocnych orzeczeń sądowych, ustalających kontakty z córkami, Bogdan Goczyński nie mógł ich już zobaczyć - warszawskie i śląskie sądy nie reagowały na informacje o łamaniu prawa przez byłą żonę, mimo że o nadużyciach były wielokrotnie informowane wszystkie stosowne instytucje w Polsce.

Goczyński został dwukrotnie oskarżony o przemoc domową, co budziło i budzi ogromne wątpliwości. W obu postępowaniach został skazany, mimo przedstawienia dowodów niewinności, w tym okazania wyników badania wariograficznego potwierdzającego jego prawdomówność. Badanie wariografem  zostało wykonane przez najlepszego polskiego specjalistę w tym zakresie Dariusza Jeżewskiego, pracującego m.in. dla struktur kierowniczych Policji, ABW, etc. Warto wspomnieć, że w obu procesach świadkowie oskarżenia odmówili poddania się badaniu wariografem.

Pierwszy z wyroków (wydany przez Sąd w Tarnowskich Górach sygn. II K 856/07) miał związek z sytuacją, gdy Goczyński po wielu latach uniemożliwiania kontaktów, chciał zobaczyć swoje córki. Miał się wówczas dopuścić przemocy na teściowej. Wyrok określał karę w postaci 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu. Wyrok został odwieszony zaocznie za rzekomy brak kontaktów z kuratorem. Zwraca uwagę, że odwieszenie wyroku 6 miesięcy pozbawienia wolności było nieobligatoryjne (Art. 75 § 2 Kodeksu karnego), zależało od uznania sądu i wyraźnie było w tym przypadku widoczne naruszenie konstytucyjnej zasady proporcjonalności.

W związku z drugim wyrokiem (Sądu Rejonowego w Pruszkowie) Bogdan Goczyński wniósł skargę konstytucyjną(sygn. akt TS 180/10), w której domagał się stwierdzenia, iż skład sądu, który wydał wyrok, był nienależycie obsadzony, gdyż Sąd orzekał w składzie jednoosobowym bez udziału ławników, czyli niezgodnie z Konstytucją, która w Art. 182 statuuje udział obywateli w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości.

Negatywne doświadczenia Bogdana Goczyńskiego z funkcjonowaniem polskiego wymiaru sprawiedliwości, spowodowały, że zaczął on interesować się szerzej jego ustrojem i zasadami działania. Goczyński stał się jednym z najlepszych obywatelskich dziennikarzy, zajmujących się tą problematyką. Publikował na wielu portalach. Stał się zwolennikiem wprowadzenia ławy przysięgłych do polskiego sądownictwa. Uczestniczył w licznych konferencjach, obserwował prace sejmowe, zabierał głos jako uczestnik podczas publicznych wysłuchań w Sejmie m.in. 11 stycznia 2011 r. (wysłuchanie publiczne 11 stycznia 2011r. w sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka w sprawie rządowego projektu zmiany ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych - druk nr 3655).


Trzykrotne pozbawienie wolności w postępowaniach na wniosek eks-żony

Czy w Polsce można więzić ludzi z błahych i niewiarygodnych powodów? Okazuje się, że to powszechne zjawisko.

W sierpniu 2011 roku odwieszono Goczyńskiemu – jak wyżej podano – wyrok 6 miesięcy więzienia z powodu rzekomego niekontaktowania się z kuratorem. Po ponad 3 miesiącach uzyskał warunkowe przedterminowe zwolnienie.

Jego gehenna nie skończyła się jednak. 27 czerwca br. został aresztowany. Jak wyjaśniało wówczas Biuro Prasowe Sądu Okręgowego w Warszawie: „Przesłanką do zastosowania tymczasowego aresztowania było to, iż w ocenie sądu oskarżony ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości. Bogdan G. jest oskarżony o czyn z art. 209 § 1 kodeksu karnego, a więc uporczywe uchylanie się od obowiązku płacenia alimentów na rzecz osób najbliższych”.

Zapytałam Rzecznika Prasowego Sądu Okręgowego w Warszawie, na czym konkretnie miało polegać „ukrywanie się Goczyńskiego przed wymiarem sprawiedliwości”, jeżeli systematycznie spotyka się on z kuratorem, i dlaczego wydano nakaz aresztowania go,  skoro Policja mogła go ewentualnie doprowadzić na rozprawę, gdyby się nie zgłaszał.

Udzielona odpowiedź była ogólna i asekuracyjna: „Sąd (Rejonowy dla Warszawy Woli – dopisek mój) poinformował, iż powody tymczasowego aresztowania wynikają z postanowienia  o zastosowaniu tymczasowego aresztowania z dnia 30 maja 2012 r. oraz dokumentacji związanej z wzywaniem oskarżonego na rozprawy. Oskarżony Bogdan G. był wzywany przez policję, podjęto też próby przymusowego doprowadzenia”.

To wyjaśnienie było nieprzekonywujące. Skoro Policja potrafiła odnaleźć Goczyńskiego w domu w celu tymczasowego aresztowania, to zupełnie niewiarygodne było, że nie miała możliwości przymusowo doprowadzić go do Sądu. Goczyński nie ukrywał się, był wielokrotnie obecny w wielu miejscach publicznych, odbywał publiczne prelekcje – ostatnio w Klubie Inteligencji Polskiej w dniu 25 czerwca.

Równie dziwna była kwestia postępowania „o uporczywe niepłacenie alimentów”, z powodu którego miała toczyć się sprawa przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Woli pod sygn. III K 1309/07.

Jak wynika z sygnatury, akt oskarżenia został wniesiony w 2007 r. Zapytałam warszawskiego Rzecznika Prasowego co działo się w tej sprawie przez okres prawie 5 lat.

Odpowiedzi były zdumiewające. Okazuje się, że Sąd Rejonowy dla Warszawy Woli miał poważne wątpliwości, związane z oskarżeniem. Biuro Prasowe Sądu Okręgowego podało, że: „w dniu 10 czerwca 2010 r. wydano postanowienie o umorzeniu postępowania, które zostało następnie uchylone przez Sąd Okręgowy w Warszawie, potem było wydane postanowienie o zwrocie sprawy do prokuratora w dniu 13 grudnia 2010 r., także uchylone przez Sąd Okręgowy”.

Rodzi się zatem pytanie, komu tak bardzo zależy, aby Bogdan Goczyński odpowiadał karnie za niepłacenie alimentów, mimo wątpliwości związanych z tą sprawą? Kto naciska na Sąd Okręgowy w Warszawie?

Przypomnijmy, że Goczyńskiemu zasądzono obowiązek alimentacyjny w kwocie 7.000 złotych miesięcznie na 2 córki w wieku obecnie około 13 lat, mimo że Bogdan Goczyński po powrocie z zagranicy pozostaje bez pracy i jest poważnie chory, a kwota alimentów jest ustalona wbrew prawu, w tym wbrew logice, uzasadnionym potrzebom dzieci i realiom gospodarczym w Polsce.

Goczyński opuścił areszt dopiero 25 lipca na pierwszej rozprawie „alimentacyjnej”.

A teraz sytuacja powtarza się. Ponownie wątpliwe postępowanie z wniosku żony (prywatny akt oskarżenia o zniesławienie) i nieprawdziwe wyjaśnienia Policji, że nie można odnaleźć Goczyńskiego, co zaskutkowało aresztem na Wigilię. Komu tak bardzo zależy na tym, by Goczyński systematycznie był więziony?

Jeszcze jedna bulwersująca sprawa, to ta, że wbrew stanowisku ETPCz Goczyński ma przebywać w areszcie co najmniej do 28 stycznia (termin rozprawy o pomówienie). Zgodnie z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, każdy tymczasowo aresztowany z powodu niestawienia się na wezwania do sądu, powinien być niezwłocznie doprowadzony do sądu na mocy wymogu określonego w art. 5 ust. 3 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności (por. wyrok czwartej Izby Trybunału z dnia 11 lipca  2006 r., skarga nr 2192/03 w sprawie Harkmann przeciwko Estonii), w celu wyjaśnienia przyczyn niestawiennictwa.

Jak widać Sąd w Tarnowskich Górach nie zamierza zastosować się do tego wymogu, podobnie jak to czyniły sądy warszawskie w lipcu br.

 

Spory majątkowe między eks-małżonkami prawdziwym powodem więzienia ludzi

Bogdan Goczyński od dawna podnosi, że motywem represji karnych wobec niego jest chęć przejęcia całego jego majątku przez byłą żonę-mediatorkę sądową.

Goczyński po przyjściu na świat córek z oszczędności poczynionych podczas pracy zagranicą zbudował dom i zakupił obu córkom mieszkania.

Zasądzenie mu wysokich alimentów, których nie jest w stanie płacić z powodu braku pracy w Polsce, uwikłania we wszczynane przez eks-żonę procesy sądowe i  ciężkiej choroby, ma służyć do spieniężenia tych mieszkań, a być może i domu. Korzyści odniesie wyłącznie była małżonka, dysponentka tych środków finansowych - nie pozostających w żadnej relacji do bieżących, uzasadnionych potrzeb dzieci - oraz liczni prawnicy (adwokaci, komornicy, rzeczoznawcy, etc), a także nabywcy mieszkań, kupujący je „korzystnie” na licytacji.

Co to ma wspólnego z dobrem dzieci? Proces karne o tzw. uporczywe nie wywiązywanie się z obowiązku alimentacyjnego, o pomówienia, etc., to działania sprzeczne z interesami majątkowymi dzieci. Niezrozumiałe jest, dlaczego państwo nie zachęca do porozumienia miedzy rozwiedzionymi małżonkami w tych sprawach, a odwrotnie, eskaluje konflikt i doprowadza do coraz większych negatywnych emocji.

 

Sąd Przysięgłych lekarstwem na choroby polskiego wymiaru sprawiedliwości. Pamiętajmy o Bogdanie Goczyńskim w więzieniu

Bogdan Goczyński od dawna jest przekonany, że polskie sądownictwo nie jest w stanie chronić interesów rodzin, w tym dzieci, i prawidłowo orzekać w sprawach konfliktów małżeńskich.

Od wielu lat postuluje wprowadzenie w Polsce systemu ław przysięgłych.

Po skardze konstytucyjnej, złożonej do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie niedopuszczalności orzekania w sprawach karnych bez udziału czynnika społecznego, odrzuconej przez TK wyłącznie z powodów formalnych, Goczyński zainicjował powołanie Sądów Obywatelskich.

Utworzyliśmy ten Sąd aktem założycielskim z 27 lutego br.

Przygotowywaliśmy się już do przeprowadzenia pierwszej rozprawy., gdy aresztowano Bogdana Goczyńskiego. To nie tylko akt nieuzasadnionej przemocy wobec niego osobiście, to też akt agresji wobec Sądu Obywatelskiego.

Pamiętajmy o Bogdanie Goczyńskim w więzieniu.

Przebywa on w tej chwili w areszcie na Mokotowie: ul. Rakowiecka 37, 02-521 Warszawa, tel. 22 640 80 00.

Konfederacja Blogerów wysłała życzenia świąteczne Bogdanowi Goczyńskiemu na adres:
as_warszawa_mokotow@sw.gov.pl

Nie wiemy, czy zostaną mu doręczone. Goczyński jest aresztowany, a więc przekazywanie mu poczty odbywa się za zgodą Sądu w Tarnowskich Górach. Może wyślą ten e-mail do akceptacji do Tarnowskich Gór, a może wyrzucą do kosza.

Na pewno natomiast można wspomóc Goczyńskiego wpłatami pieniężnymi na zakupy w kantynie więziennej.

Sposób wypełnienia przelewu jest następujący:

Odbiorca: Areszt Śledczy, Warszawa, ul. Rakowiecka 37
Konto NBP O/W-wa Nr 80101010100401941391200000
Tytuł wpłaty: dla Bogdana Goczyńskiego, syna Zenona.

Nawet gdyby Goczyńskiego przeniesiono do innego aresztu, pieniądze powędrują za nim.

Niech Bogdan Goczyński przebywający w więzieniu, pozbawiony normalnych kontaktów ze światem, odczuwa naszą z nim solidarność.